piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 19

Ten rozdział dedykuję Mary aka mojej Kitty c:
Ma dzisiaj urodzinki.
Więc wszystkiego naj, kochanie ♥
___________________________________________________________

-Myślę po prostu, że nie przemyśleliśmy tego. Przecież to była ucieczka od problemu. Zamiast się z tym zmierzyć i spróbować żyć wśród innych uciekliśmy. - mówiłam, uświadamiając sobie, że wyjazd tu nie był dobrym pomysłem.
-Czyli chcesz wrócić?
-Zayn, to wszystko, co dla mnie robisz, jest naprawdę cudowne i dziękuję ci za to... - tłumaczyłam, ale mi przerwał.
-Zadałem ci proste pytanie. Chcesz wrócić? - spytał oschło. Był wkurzony. Był wkurzony na mnie. Nigdy tak nie było. Zawsze, gdy miałam jakieś wątpliwości do czegoś, co dotyczy naszego związku on rozmawiał ze mną na spokojnie, pocieszał. Narkotyki bardzo go zmieniły.
Nie odpowiedziałam, tylko spuściłam wzrok. - Czego nie rozumiesz w tym pytaniu?! - podniósł głos, boleśnie szarpiąc mnie za ramię. Zagryzłam z bólu wargę. Spojrzałam mu w oczy. Naćpane. Miał naćpane oczy. Był naćpany. Postanowiłam, że nie mogę tak dłużej żyć. Trzeba pójść odwyk.
-Tak. Chcę. A ty pojedź ze mną. - powiedziałam cicho. Teraz jego oczy były przepełnione furią.
-Robiłem wszystko dla nas. Chciałem, żebyśmy byli szczęśliwi. A ty teraz mi mówisz, że chcesz wyjechać? - wycedził przez zęby.
-Z tobą. Chcę, żebyśmy znów żyli wśród przyjaciół, tak jak kiedyś. Pójdziemy na odwyk... - mówiłam spokojnie.
-Co ty pieprzysz?! Jaki odwyk?! - warknął, wzmacniając uścisk na moim ramieniu.
-Zayn, to mnie boli. - załkałam.
-Jak chcesz. Wracaj do nich. - puścił mnie, a ja nie zrobiłam ani jednego kroku. - Na co czekasz?! Idź, spakuj się! - dodał.
-Ale nie pojedziesz ze mną? - spytałam smutno.
-A poco ja mam tam jechać?! Wyjechaliśmy tu, żeby być szczęśliwi. Nie zamierzam tam wracać. Ale ty jeśli chcesz, to droga wolna. Tylko pamiętaj, już nigdy mnie zobaczysz. Z nami koniec. - jego słowa były jak ostrza. Bolące i raniące. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek od niego usłyszę to jedno niedługie, ale najgorsze zdanie jakie mógł powiedzieć: Z nami koniec.
Do oczu napłynęły mi łzy. Zakryłam sobie usta dłonią, żeby stłumić szloch i wybiegłam na górę do sypialni. Wyjęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Łzy spływały mi po policzkach strumieniami.
Usłyszałam trzask drzwi. Wyszedł. Nawet się nie fatygował, żeby jakkolwiek się ze mną pożegnać.
Powiedział, że to koniec, więc po co miałby się jeszcze żegnać? Te trzy słowa to było pożegnanie. - pomyślałam, a moje policzki zrobiły się jeszcze bardziej mokre.
Spakowana zeszłam na dół i skierowałam się w stronę drzwi. Spojrzałam ostatni raz na dom.
Niby taki idealny.
Wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Sprawdziłam w portfelu, czy mam wystarczającą sumę pieniędzy na bilet. Wszystko miałam. Zadzwoniłam po taxi, które już po 20 minutach wiozło mnie na lotnisko.

***
Zakryta kapturem zapukałam w drzwi domu Jesy i Leigh-Anne. Nie mogłam się pokazać światu taka zapłakana, bo od razu byłaby nowa plotka i pytania o Zayna, a tego nie chciałam.
Po chwili otworzyła mi Jesy.
-Pezz? - spytała zmartwiona, widząc mój stan. Bez słowa przytuliłam się do niej i rozpłakałam jeszcze bardziej. - Hej, spokojnie. Zaraz mi wszystko opowiesz. - powiedziała odrywając mnie od siebie i ciągnąc do wnętrza domu. Wzięła moją walizkę i zamknęła drzwi.
Nie minęło dziesięć minut, a ja już siedziałam na kanapie pod kocem. W rękach trzymałam kubek z ciepłą herbatą, którą zaparzyła mi Leigh od razu, gdy mnie zobaczyła.
-No to teraz opowiadaj, co się stało. - powiedziała Lee, gdy już we trójkę siedziałyśmy na sofie.
Przestałam płakać i zaczęłam im wszystko od początku opowiadać. Niestety, gdy doszłam do tej najgorszej części opowieści, czyli zerwania znów się rozpłakałam jak dziecko. Leigh przytuliła mnie. Zobaczyłam jak Jesy dyskretnie pisze do kogoś sms-a, a następnie chowa komórkę.
Nie wiem, ile tak siedziałyśmy, ale zaczynałam się powoli uspokajać. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Nelson spojrzała znacząco na Pinnock i poszła otworzyć. Po chwili zza rogu przedpokoju wyłoniła się smukła postać Jade. Mojej Jadey.
Podniosłam na nią wzrok. Gdy mnie zobaczyła oczy jej się zaszkliły. Zresztą mi też.
-Perrie. - szepnęła.
-Jade. - odszepnęłam, a ona podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
-Przepraszam cię. Nie powinnam się wtedy tak zachować. Powinnam cię zrozumieć. Przepraszam. Pezzi, proszę wybacz mi. - płakała.
-Jadey, ale ty nie masz za co mnie przepraszać. To ja cię bardzo przepraszam. Stchórzyłam, uciekłam od problemu i zostawiłam was. To ja cię powinnam błagać o wybaczenie. - stwierdziłam, a po moich policzkach znów spłynęły łzy.
-Nie płacz, Pezz. - poprosiła.
-Ty też płaczesz. - zaśmiałam się.
-Bo cieszę się, że ciebie widzę.
-Ja też, kokardeczko. - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją mocniej. Dołączyły do nas również dziewczyny. - Kocham was. - odparłam, czując, że odzyskałam przyjaciółki.
-My ciebie też. - odpowiedziały zgodnie.

***
(ten fragment rozdziału był pisany przy piosence LM - "These Four Walls" , więc zalecam posłuchać przy czytaniu go c; )

Cztery ściany i ja po środku pokoju. Sama. Bez niego. Wszystko jakby straciło sens. 
Spojrzałam na szafkę nocną, na której nadal stał talerz z kanapką. Odwróciłam szybko wzrok, czując, że mdli mnie na widok jedzenia.
Już nigdy go nie zobaczę. To koniec. - powtarzałam sobie w myślach.
Miałam jeszcze dziewczyny, ale jednak tęsknota za nim była zbyt silna, żebym poczuła się lepiej nawet przy przyjaciółkach.
Dlaczego nie pojechałeś ze mną? Już mnie nie kochasz?
Okazało się, że narkotyki były ważniejsze ode mnie. Zerwał ze mną dla narkotyków. To tak bardzo bolało.
Rozdzierało mnie to od środka. Samotność. Brak jego obecności obok mnie. Jego dotyku. Jego głosu. Jego uśmiechu. Brak Zayna. Mojej jedynej miłości.
Tylko te cztery ściany i ja.
_____________________________________________________________________________
Czekaliście aż 2 tygodnie na ten rozdział, ale mam nadzieję, że warto było c: Szczerze mówiąc, to jestem zadowolona z tego rozdziału :3 A wy?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
8 komentarzy - nowy rozdział, ostatni rozdział.
Przyznam, ze bardzo fajnie mi się pisało ten rozdział, nie tak jak tamten. Więc mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba ^^
Myślę, że ostatni rozdział może się nawet pojawić w przyszłym tygodniu, ale znacie mnie - obiecuję coś, a potem klapa :c Ehh, wiem, jestem okropna :c
Koniec zanudzania, haha c:
Do zobaczenia! xx

/Hope.

11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja ten yyy....
    ...dziękuje *rumieni się*
    a no i...
    płacze
    no bo...
    ten wątek z Jerrie
    to tak jakbym czytała rozmowe moją i Lusi
    jak wtedy gdy się na siebie niby pokuciłyśmy
    i płacze,bo...
    moje zerrie feelings
    ich juz nie ma
    i jeszcze raz dziękuje za życzenia
    kocham Cię
    Mary <3

    OdpowiedzUsuń
  3. UDUSZĘ CIĘ KIEDYŚ!
    CHOLERA, JAK MOGŁAŚ?!
    NIE, NIE, NIE, NIE!
    PROSZĘ.
    ONI MUSZĄ DO SIEBIE WRÓCIĆ.
    BŁAGAM.
    PŁACZĘ. ;C
    CUDOWNY, ALE SMUTNY.
    CZEKAM NA KOLEJNY xx
    @hazzsunshine

    OdpowiedzUsuń
  4. CUUUDOWNY, JAK ZAWSZE Z RESZTĄ <333
    CZEKAM NA NN ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, szkoda, że nie ma już Zerrie *Zerrie Forever* :/ Ale i tak jest ciekawy i wciągający c;

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAJEBISTY DAJESZ DALEJ BOZE SZKODA ŻE NASTĘPNY BĘDZIE OSTATNI :c

    OdpowiedzUsuń
  7. kończysz już tego bloga? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Został mi jeszcze do napisania i wstawienia ostatni rozdział i epilog.

      Usuń
  8. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń