sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 14

Chłodna trawa łaskocze moje stopy. Bięgnę szczęśliwa, nawet nie wiem z jakiego powodu. Ptaki radośnie ćwierkają, wiatr rozwiewa moje włosy, wszystko budzi się do życia. Trzymam w dłoniach skrawki długiej kwiecistej sukienki, podwijając ją lekko, aby uniknąć upadku. 
Śmieję się w niebogłosy. Zza drzew wyglądają "leśni mieszkańcy".
Dobiegam do niedużego drewnianego domku. Ciągnę za klamkę od drzwi i wchodzę w głąb pomieszczenia. Na łózku siedzi zrozpaczony blondyn i pocieszający go brunet. Zoriętowałam się, że są to Niall i Harry.
Podeszłam do nich niepewnie.
-Co się stało? - pytam kładąc rękę na ramieniu blondaska. Styles wskazuje na schody, co oznacza, abym poszła na piętro. Tak też robię.
Słyszę szlochanie, dobiegające z pokoju, znajdującego się na końcu korytarza. Szybkim krokiem podchodzę do drzwi i uchylam je. Pod ścianą siedzi Jade wtulona w Sama i w takiej samej pozycji Leigh-Anne i Jordan. Jesy razem z Eleanor, Louisem, Danielle i Liamem stoi przy oknie. Na środku pokoju cztery Mulatki i jeden Mulat siedzą przy łóżku. Starsza kobieta trzyma kogoś za rękę, ale nie wiem dokładnie kogo. W jej pierś wtula się najmłodsza dziewczynka, ma około siedmiu lat. Po drugiej stronie łóżka dziewczyna mając na moje oko dwadzieścia pare lat, trzyma tego kogoś, leżącego na łóżku za drugą dłoń, a po jej twarzy, jak strumienie spływają łzy. Mulatka mająca około piętnastu lat przytula ją i moczy jej niebieską koszulkę, gorzkimi łzami, które spływają jej po różowych policzkach. Na krześle siedzi starszy Mulat, twarz ma schowaną w dłoniach.
Podchodzę bliżej. Mogę teraz zobaczyć twarz owego człowieka, leżącego na łóżku. Zastygam w miejscu. Tą osobą jest...
-Aaa! - obudziłam się z krzykiem. Byłam cała spocona. Spojrzałam na zegarek, stojący na szafce nocne. 3:22. Drżałam z zimna, a może i ze strachu. Nagle brunet śpiący obok mnie, budzi się i pyta:
-Kochanie, dlaczego krzyczysz? Coś się stało?
-Bo ja...m-m-i śnił-ło się, że-e... - nie dokończyłam, ponieważ wybuchłam nie kontrolowanym płaczem. Poczułam, jak ktoś mnie przytula. Zayn przycisnął do swojego nagiego torsu i zaczął głaskać po włosach.
-Ciii... To był tylko zły sen. Jesteś bezpieczna. - mówił uspokajająco. Zachlipiałam cicho, a on uniósł ręką mój podbrudek, sprawiając, że patrzył na mnie tymi głębokimi, czekoladowymi oczami. - Hej, piękna... Jestem tutaj. Nic ci się nie stanie, jesteś bezpieczna.
- Nie o siebie się martwię. - mruknęłam cicho, a po moich policzkach spłynęły kolejne słone łzy. Nic nie opowiedział, tylko zaczął śpiewać

Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.

- Śpiewaj ze mną, Pezz.

And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

Skończyliśmy śpiewać. Uspokoiłam się trochę, ale nadal byłam wtulona w Zayna.
-Lepiej? - spytał po chwili. Pokiwałam twierdząco głową, po czym zamknęłam oczy. Już po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Następnego dnia obudziłam się o 11:00. Malika nie było już przy mnie. Wstałam i skierowałam się do łazienki, która była dołączona do sypialni. Przemyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Wróciłam do pokoju, zeby zabrać ze sobą wdzianko na dziś. Kiedy byłam z powrotem w łazience, przeczesałam włosy szczotką, ale zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam. Skierowałam się na parter. Myślałam, że zastanę tam Zayna, ale niestety, tak się nie stało. Stwierdziłam, że go poszukam. Pewnie gdzieś się schował, żeby mnie nastraszyć. - pomyślałam i wywróciłam teatralnie oczami.
Sprawdziłam w kuchni, w garażu, w ogrudku, jadalni, salonie, ale niegdzie go nie było. Została tylko łazienka. 
Podeszłam pewnym krokiem do jasnobrązowych drzwi i otworzyłam je. Zobaczyłam Zayna, wciągającego narkotyki. Cicho pisnęłam, ale syzbko zakryłam sobie usta dłonią. Jednka zauważył mnie. Był zakłopotany i zdziwiony.
-Perrie, ja.. - zaczął, ale nie wiedział co dalej powiedzieć. Pewnie każda normalna dziewczyna zabrałaby mu to świnstwo, ale ja kiedy znów zobaczyłam ten biały proszek, coś mnie podkusiło. Wzięłam jedną torebeczkę i wysypałam zawartość na sedes. Zaciągnęłam się głęboko, po czym odetchnęłam z ulgą. 
Brunet uważnie mnie obserwował. Spojrzałam na niego lekko zawstydzona. Otworzył usta z zamiarem wypowiedzenia się, ale szybko je zamknął. 
-Wygląda na to, że uzależniłam się od narkotyków. - mruknęłam. - I co? Żadnego "witaj w klubie", ani nic? - zaśmiałam się.
-Nie powiem tego, ponieważ nie chcę, żebyś była w tym..."klubie". - odpowiedział, a w jego oczach można było zobaczyć zmartwienie. 
-Za późno. - powiedziałam, uśmiechając się z ironiecznie. Czyli, że o tym gadali Liam i Danielle. -pomyślałam. - A właśnie, chłopcy mają zamiar posłać cię na jakiś odwyk, czy coś w tym stylu. - dodałam.
-Powodzenia. - prychnął. - Co teraz zrobimy? - spytał.
-Jak to co?
-No, jak będziemy teraz żyć? - wyjaśnił.
-Normalnie, jak mamy żyć? - zdziwiłam się.
-Pezz, czy ty nie rozumiesz powagi sytuacji?!
-A co tu rozumieć! Jesteśmy uzależnieni od narkotyków i koniec! Nic na to nie poradzimy! - sama się sobie dziwiłam, skąd u mnie taka nagła obojętność do życia.
-Czyli nie obchodzi cię to, że możesz umrzeć od narkotyków? - zmarszczył czoło.
-A co ty od razu z tą śmiercią? Coś się później wymyśli. Ty bierzesz narkotyki, jak sadzę już od dłuższego czasu i jakoś żyjesz. - stwierdziłam, a on z twierdząco pokiwał głową.
-No dobra, ale musimy to zachować w tajemnicy. - oznajmił.
-Jasne. - przytaknęłam.

Siedziałam z Zaynem na kanapie, oglądając jakieś głupie kreskówki. Ja leżałam na łóżku z głową na jego kolanach, a on siedział z nogami na stoliku i co chwilę bawił się moimi włosami.
Nagle dostałam sms-a, jak się okazało od Jade.
_______________
Nadawca: Cutie Mix
Odbiorca: Happy Mix
Przyjedź szybko do studia. Musimy zagrać mini koncert.
________________
Nadawca: Happy Mix
Odbiorca: Cutie Mix
Przecież miałyśmy mieć ten miesiąc wolny...
_________________
Nadawca: Cutie Mix
Odbiorca: Happy Mix
Też tak myślałam, ale wyszło jak wyszło. Przyjeżdżaj szybko, bo Kate* się nie cierpliwi.

-Kochanie, muszę jechać do studia. Mamy zgrać jakiś mini koncert. - powiedziałam niezadowolona.
-Podwieźć cię? - zaproponował, równiez bez entuzjazmu.
-Jeśli chcesz. - uśmiechnęłam się.
Ubraliśmy się i wszyliśmy. 
Usiadłam na miejscu pasażera, a Malik na miejscu kierowcy. Dojechaliśmy w 10 minut. 
Dałam mu na porzegnanie buziaka i rószyłam szybkim krokiem do studia. Czekały tam dziewczyny i Kate. Okazało się, że mamy gdzieś pojechać na ten koncert. Wsiedliśmy do czarnego vana i ruszyliśmy.
____________________________________________________________________________
Kate* - w opowiadaniu, menadżerka Little Mix
Rozdział 14 :) Nie rozpisuję się dzisiaj, bo nie mam czasu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
7 komentarzy - nowy rozdział
Do zobaczenia, mam nadzieję, że w poniedziałek! ;) xx

/Hope

środa, 13 listopada 2013

I HAVE A DILEMMA! HELP ME!

Heeej :) Jak już w tytule wspomniałam mam dylemat i oczekuję, że wy mi pomożecie temu zaradzić.
A więc po pierwsze opowiadanie Case Closed nie długo dobiegnie końca. Pociągnę do 20 rozdziału i wstawiam epilog. Szkoda mi trochę kończyć to opowiadanie, ale cóż wszystko ma swój koniec.
Lecz nie martwcie się, ponieważ zamierzam pisać nowe opowiadanie o Zerrie! I w tym właśnie jest problem... Mam trzy pomysły na to opowiadanie, ale nie wiem, który wybrać. HELP ME!
Opiszę krótko moje pomysły, a wy mi napiszecie, który jest najlepszy.
1) Fanfiction, Zayn jest Bad Boy, narkotyki tralala, i takie tam duperele, a Pezz nie wiem, czy będzie w LM, no ale wiadomo już, że ona będzie ta Good Girl
2) Również fanfiction, lecz odwrotnie, Perrie jest Bad Girl, a Zayn Good Boy.... Hahahahaha, jak to brzmi xD Zayn Malik, Good Boy xDD Z sis ryłam się, z tego, że Pezz będzie taka Dark, a Zayn taki "misio-pysio" xD Hahaha... Już jestem spokojna.
3) A ten to już zupełnie od czapy... Ona: wampir, on: wilkołak. Na początku nie będę się lubić, co jest oczywiste. Chyba każdy z was wie z różnych bajek, filmów itp, że wilkołaki i wampiry są największymi wrogami. Ale wracając... Jednak po pewnym czasie wszystko się zmienia, zostają najlepszymi przyjaciółmi, Zayn się w niej zakochuje, ona nie jest pewna swoich uczuć, lecz owy wilkołak jest dla niej bardzo ważny. Będą się spotykać w ukryciu, ponieważ ich ojcowie nie mogą się dowiedzieć o ich znajomości. Niestety, potem ich znajomość wyjdzie na jaw, dojdą do tego wszystkiego różne tajemnice. Zapomniałam wspomnieć, że ojciec Perrie jest królem królestwa wampirów, a ojciec Zayna przywódcą watahy (w tym pomyśle, grupa wilkołaków, trzymających się razem, krótko mówiąc ONE BIG FAMILY). Wszystko będzie się działo w dawnych, dawnych latach. A, no i w tym opowiadaniu wilkołaki nie wyglądałyby tak: http://zycie-po-zachodzie-slonca.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/695949/files/blog_kt_4678949_7102989_tr_c.jpg , tylko raczej podobnie, jak w Zmierzchu, czyli ogromne wilki (nie osądzajcie mnie o ściąganie, czy coś podobnego, po prostu bardziej mi pasują takie wilkołaki niż takie, jak podałam zdjęcie). Wiem, że ten pomysł może wam się wydawać taki typu "nieszczęśliwa miłość", jak z "Romeo i Julia" czy "Titanic", ale to opowiadanie nie będzie opowiadało tylko o ich miłości, jak już mówiłam na jaw wyjdzie wiele tajemnic, i ogólnie dużo będzie się działo. Nie chcę więcej zdradzać, ale mam nadzieję, że mniej więcej wiecie o co mi chodzi.

To który najlepszy? No chyba, że żaden komuś się nie spodobał, to niech mówi śmiało.
Piszcie w komentarzu numerek pomysłu i pamiętajcie, że jestem otwarta na wasze propozycje ;)
Mam nadzieję, że pomożecie :) xx

/Hope

Rozdział 13

Chwila ciszy... Niespodziewanie wszyscy zaczęli się śmiać. Nie wiedziałam, co ich aż tak bawi.
-Skończyliście? - spytałam po chwili.
-Taa... Już. - odpowiedział Harry, nadal powstrzymując śmiech.
-Czego rżycie? - zapytał Zayn.
-A to, to nie był żart? - zdziwiła się Leigh.
-Ale z czym? - niecierpliwiłam się.
-No, z tym, że ugotujecie nam obiad.
-Oczywiście, że nie! A dlaczego mielibyśmy żartować? - oburzył się Malik.
-Niech pomyślę... - Jade udała zamyśloną, a po chwili kontynuowała: - Zerrie + gotowanie = BUM, BUM, BUM! Wielki wybuch! - tak gestykulowała rękami, że aż wygestykulowała Samowi cios prosto w nos.
-Ała! - chłopak złapał się za obolałe miejsce.
-O jejku! Kochanie, przepraszam! To było niechcący! - tłumaczyła dziewczyna.
-Spokojnie, nic się nie stało. Lecz muszę ci przyznać, że nie jesteś taka słaba, jak myślałem. - zaśmiał się chłopak.
-Co?! Ja słaba?! Myślisz, że tylko faceci umieją dobrze przywalić?! Ale z Ciebie szowinista! - udała obrażoną. Sam pocałował ją w policzek, na co dziewczyna się rozpromieniła i przytuliła do ukochanego.
-I AM JAM SHIPPER - wyszczerzyłam się. - No, ale wracając do tego obiadu... Nieprawda! Ja i Zayn jesteśmy świetni w kuchni. - próbowałam ich przekonać.
-A już w szczególności Zayn. - mruknął Liam.
-Cicho bądź. Oj, prosimy! Tylko ten jeden jedyny raz! - zrobiłam minkę typu "zbity psiaczek". Mulat zrobił to samo.
-Dobra, jak chcą niech gotują. - westchnęła El.
-Dzięki. - wysłałam jej całusa w powietrzu.
-Nie zawiedziecie się na nas. - zapewniał Malik.
-No dobra, a teraz więcej gotowania, mnie gadania! - podsumował Nialler. Przewróciłam teatralnie oczami i gestem ręki wygoniłam wszystkich z kuchni. Oczywiście, z wyjątkiem Zayna.
-To co gotujemy? - zapytała Mulata.
-Może coś upieczemy? - zaproponował.
-No dobra, ale nadal pozostaje pytanie: co?
-Pizze?
-Zgoda. - uśmiechnęłam się i wyjęłam z szafek wszystkie składniki. Zaczęliśmy od ciasta. Zayn miał rozłupać i wlać jajka, a ja miałam wsypać mąkę.
Kiedy w misce były już jajka, ja wsypałam mąkę, ale odkładając ją, zrobiłam zbyt zamaszysty ruch i połowa zawartości torebki wylądowała na brunecie.
-Ups! Przepraszam, to było niechcący. - mruknęłam rozbawiona. Chciałam pomóc mu się wytrzeć, ale Mulat wziął garstkę białego prochu i sypnął mi nią na twarz.
-Ups! Niechcący. - powiedział sarkastycznie, lecz ze śmiechem naśladując mój dziewczęcy głos. Zaczęła się wojna na mąkę. Śmialiśmy się, jak opętani.
W pewnym momencie przyszedł mi do głowy pewien złośliwy plan. Wzięłam opakowanie z mąką i wszystko co z niej zostało, wysypałam na głowę chłopaka. Wyglądał wręcz komicznie. Zginałam się w pół z bólu brzucha, który powodował ciągły śmiech.
Niespodziewanie Malik złapał mnie w pasie i zaczął kręcić wokół własnej osi.
-Zayn, puść mnie! - krzyczałam, nadal się śmiejąc, na co mi zawtórował. Nie reagował na moje proźby.
-I jak wam idzie? - usłyszeliśmy głos dobiegający ze strony wejścia do kuchni, okazało się, że to Harry.
-Świetnie! Nie widzisz? - Zayn udawał zdziwionego.
-Niall! Nici z obiadu! - wydarł się Loczek. Jak torpeda do pomieszczenia wpadł Horan i od razu krzyknął:
-Dlaczego?!
-Spójrz na nich. - odpowiedział Hazza. Nialler przyjrzał nam się uważnie, po czym stwierdził:
-Ja nadal nie wiem dlaczego.
-Z kim ja żyję. - mruknął Styles i walnął się otwartą dłonią w czoło.
-Aaa... Już wiem o co Ci chodzi! Zerrie wykorzystali całą mąkę na bitwę. - powiedział dumny blondyn. - Ale z obiadu nie zrezygnuję! Mogę zamówić pizzę? - tym razem zwrócił się do nas.
-Jasne. - uśmiechnęłam się. Dziewiętnastolatek wyjął z tylnej kieszeni spodni swojego iPhona, wykręcił numer, jak mniemam do pizzeri i wyszedł, przykładając telefon do ucha.
-Kocham go, ale czasami jest strasznie nie kumaty. - westchnął Harry. - Ej... posprzątajcie to. - wskazał na bałagan.
-Właśnie, Pezz, posprzątaj to. - przytaknął Zayn.
-Co? A dlaczego ja? - zmarszczyłam czoło.
-Bo to ty zaczęłaś ta bitwę. - powiedział.
-Nieprawda! Ja zrobiłam to przez przypadek, a ty specjalnie. - broniłam się.
-Czyli wychodzi na to, że oboje musicie to posprzątać. - wtrącił Hazz i wyszedł. Mruknęliśmy coś cicho niezadowoleni i zabraliśmy się do sprzątania.
Kiedy skończyliśmy udałam się na górę, z zamiarem wykąpania się. Przechodząc obok gościnnego pokoju usłyszałam szepty.
-Musi jej to powiedzieć! - od razu można było stwierdzić, że ten głos należy do kobiety.
-Wiem, ale on nie wie, jak ma to zrobić. - natomiast ten należał do mężczyzny.
-W ogóle, to powinniście coś z tym zrobić! Przecież on w końcu się wykończy! Lub ona, kiedy się dowie! - podeszłam po cichu do drzwi i uchyliłam je lekko. Okazało się, że w pokoju znajdowali się Danielle i Liam. O czym oni gadają? - pomyślałam. Postanowiłam jeszcze chwilę podsłuchać. Wiem, że to niekulturalne, ale coś czułam, że mówią o kimś kogo znam.
-Ale to nie takie łatwe! - mówił brunet.
-Co z tego?! Chcesz, żeby zaćpał się na śmierć?! - dziewczyna nie mogła opanować swojej złości.
-Cii... - Payne przyłożył wskazujący palec do ust, słysząc, że jego dziewczyna podnosi głos, co jak sadzę nie było dla nich korzystne. - Obiecuję, że z nim pogadam i spróbuję mu przemówić do rozsądku. - oznajmił chłopak, po czym pocałował w policzek.
-Chodź zobaczyć co z tym obiadem. - zaśmiała się, już spokojna Dan. Słysząc to pobiegłam do sypialni.
Wychyliłam głowę zza drzwi, aby sprawdzić, czy mnie nie widzieli. Na szczęście okazało się, że nie.
Zamknęłam z ulgą drzwi. Wyjęłam z szafki czyste ciuchy i skierowałam się do łazienki. Podczas prysznica dużo myślałam nad tą rozmową Lanielle. Może wydać się to dziwne, ale przejęłam się tym, ponieważ wydawało mi się, że rozmawiają o kimś kogo znam. Bo niby o kim mogą gadać mówiąc "powinniście"? Niestety, coraz bardziej wydawało mi się, że mówili o Zaynie i o mnie. Te narkotyki... Pezz, ogarnij się! Jak możesz myśleć tak o sowim chłopaku?! - skarcił mnie ten irytujący głosik w mojej głowie.
Wyszłam z kabiny prysznicowej cała zamyślona. Ubrałam się w naszykowane ubrania (http://celebstyle.org/wp-content/uploads/2012/09/perrie-edwards-shopping-zayn.png) i wyszłam z parującego pomieszczenia.
-Muszę pogadać z Danielle. - mruknęłam sama do siebie, schodząc po schodach.
-No nareszcie jesteś! - uśmiechnęła się Eleanor, co odwzajemniłam. Pizza leżała już na stole. Wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.
-My będziemy się już zbierać. - oznajmiła Jade, łapiąc Sama za rękę.
-My też. - powiedział Louis i razem z El udali się w stronę wyjścia.
-Dzięki, że przyszliście. - pocałowałam wszystkich w policzek i pomachałam na pożegnanie.
-Ja też już muszę iść, kochana. Dzięki za zaproszenie. Później zadzwonię. Pa, Perrie! Pa, Zayn! - pożegnała się Jesy.
Chwilę później ulotniła się też Leigh i Jordan. Zostali tylko Nialler i Harry oraz Liam i Danielle. Miałam okazję z nią pogadać sam na sam.
-To my idziemy sobie pogadać, a wy róbcie co chcecie. - zakomunikowałam, ciągnąc lokatą na górę.
Kiedy byłyśmy już w sypialni mojej i Zayna, zaczęłam:
-Dan, muszę się o coś spytać i do czego przyznać.
-Wal śmiało!
-Po pierwsze podsłuchałam twoją rozmowę z Liamem, a po drugie o kim gadaliście? - spytałam zawstydzona. - Przepraszam, że pytam, ale wydaję mi się, że chodziło o kogoś mi znajomego. - dodałam. Dziewczyna długo zastanawiała się nad odpowiedzią, ale w końcu odpowiedziała:
-Perrie, dowiesz się we właściwym czasie i od właściwej osoby. Proszę, nie pytaj mnie o to więcej. Pójdę po coś do picia. - zmieniła szybko temat, a już po chwili była za drzwiami.
-Dlaczego nikt nie chce mi odpowiedzieć?! - mruknęłam niezadowolona.
__________________________________________________________________________
Jest! Strasznie długo pisałam ten rozdział. Wiem, że nudny, ale w następnym akcja zacznie się rozkręcać, wiec cierpliwości ;D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
7 komentarzy - nowy rozdział.
Mam do was pytanie, ale to już napiszę w osobnej notce.
Najpóźniej nowy rozdział pojawi się w poniedziałek.
Do następnej notki! xx

/Hope

PS. Nie sprawdziłam tego rozdziału, ale chyba nie ma dużo błędów, lecz jeśli są, to przepraszam.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 12

-Trzeba było się na niego nie rzucać! - usłyszałam męski głos. Nie wiedziałam do kogo należy.
-A ty co byś zrobił, gdyby to była Dan?! - jednak tą barwę rozpoznałabym wszędzie. Powoli otwierałam powieki, chcąc sprawdzić z kim kłóci się Mulat.
-Cicho bądźcie, budzi się! - przerwała im, jak sądzę, Jade. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą całą dwunastkę.
-Co się stało? - spytałam podnosząc głowę z poduszki, lecz szybko wróciłam do poprzedniej pozycji, czując przeszywający całe moje ciało ból.
-Perrie! - Zayn podbiegł do mnie, łapiąc za rękę. - Dlaczego to zrobiłaś?! Dlaczego wzięłaś do świństwo?! - krzyczał zdenerwowany, a zarazem smutny. Miał łzy w oczach, co było u niego rzadkością.
-Ale o co Ci chodzi? Co ja wzięłam? - dopytywałam. Nic nie pamiętałam, prócz wczorajszej imprezy.
-Nie udawaj! Powiedz po prostu dlaczego to zrobiłaś! - krzyknął zrozpaczony Malik.
-Niall, Harry, zabierzcie go stąd. - poleciła Leigh-Anne. Chłopcy zabrali ode mnie chłopaka. Kiedy już wyszli, spojrzałam na wszystkich pytająco.
-To może od początku... - zaczął Louis. - Wczoraj na imprezę przyszedł nieproszony gość, a mianowicie Tom. Zayn, gdy go zobaczył wściekł się. Parker chciał zabrać Cię, ale ty nie chciałaś, a on krzyknął coś w stylu "Nie chcesz ze mną iść? A jak mi dawałaś ostatnio dupy, to już inaczej gadałaś!". Ty mówiłaś, że to nieprawda. Zayn, kiedy usłyszał jego słowa rzucił się na niego i zaczęła się szarpanina. Chcieliśmy ich odciągnąć, ale na marne. Wszyscy byli w takim szoku, że najwyraźniej nie zauważyli, że pobiegłaś na górę. W końcu jednak udało nam się ich uspokoić i wygonić Toma. Malik wprost kipiał ze złości. Spostrzegł, że nie ma Cię w przedpokoju , więc pobiegł na górę, żeby Cię poszukać, a wszyscy za nim. Znaleźliśmy Cię nieprzytomną w łazience. Chcieliśmy już dzwonić po karetkę, ale zauważyliśmy obok Ciebie małą foliową torebeczkę. Zayn od razu zoriętował się, że wciągałaś narkotyki. Zanieśliśmy Cię do sypialni i próbowaliśmy Cię obudzić, ale nic z tego nie wyszło. Poczekaliśmy więc aż sama się obudzisz. Siedzieliśmy tam pół nocy, ponieważ była około 2:00. - wyjaśnił brunet. Zaczęłam sobie przypominać wszystko.
-Już pamiętam. Ale z kim Zayn się kłócił i dlaczego? - spytałam.
-Ze mną. Mieliśmy do niego żal, że Cię nie przypilnował. I to wszystko. To nic takiego, nie masz się czym martwić. - powiedział Liam. Wiedziałam, że coś kręci. Liaś nigdy nie umiał kłamać. Jednak nie wypytywałam, wiedząc, że i tak nic nie wskóram. 
-Jak się teraz czujesz? - zapytała, zmartwiona Jesy.
-Bywało lepiej. - zaśmiałam się, ale niestety nikt mi nie zawtórował. Siedzieli z grobowymi minami i nic nie mówili.
Nagle do pokoju wszedł Niall.
-Pezz, on chce z Tobą porozmawiać. - oznajmił.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. - mruknęła Poopey. Spojrzałam na nią uspokajająco.
-Jest okey. - powiedziałam.
-No dobra. - westchnęła. Wszyscy wyszli, a wszedł on. Spróbowałam usiąść, co tym razem mi się udało i uśmiechnęłam się, ale on nawet na mnie nie spojrzał.
-Dlaczego? - spytał spokojnie.
-Co "dlaczego"? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
-Perrie, nie udawaj. Dobrze wiesz co mam na myśli. - odpowiedział, patrząc w okno. Spuściła głowę i zaczęłam nerwowo owijać kosmyk włosów wokół palca.
-Zayn... Kiedy rzuciłeś się na Toma i nie chciałeś słuchać moich próśb, abyś przestał, zdenerwowałam się. Wszystkie problemy wróciły. Byłam zdesperowana. - tłumaczyłam, na co on prychnął.
-A, czyli teraz będziesz go bronić? - spiął się lekko.
-Co? Zayn, o co Ci chodzi? Najpierw martwisz się o mnie, teraz wygadujesz jakieś głupoty... - powiedziałam. - A tak swoją drogą, to skąd znalazły się tam narkotyki? - zdziwiłam się.
-Myślisz, że to moje?! Myślisz, że ja ćpam?! - wkurzył się.
-Nie! Oczywiście, że nie! Pytam, czy może któryś z chłopaków miał problemy czy coś. Bo na pewno to nie było Jade, Jesy czy Leigh, ponieważ wiedziałabym o tym. - wymyślałam, ale tak naprawdę miała małe podejrzenia, że mogło to należeć do niego, lecz nie pomyślałam, że nadal bierze.
-Nie wiem. Dobrze? Nie pytaj mnie o to już więcej. - rozkazał. Dlaczego wszyscy nie chcą mi mówić do końca prawdy? - pomyślałam, przypominając sobie kłamanie Li.
-Dobrze. - odparłam, nie chcąc wstrzynać nowej kłótni.
-Cieszę się, że mamy już wszystko załatwione. - nareszcie na mnie spojrzał. Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Pocałował mnie w czoło. - A jak się czujesz, słońce? - spytał. Cóż za szybka zmiana nastroju.
-Całkiem nieźle. A co?
-Chciałbym Cię dzisiaj gdzieś zabrać. Odstresujesz się i spędzimy razem miło czas. - rozpromienił się.
-Hmm... Brzmi kusząco. - pokiwałam z uznaniem głową, na co się zaśmiał.
-Kocham Cię. - powiedział. Dałam mu buziaka w usta i odpowiedziałam:
-Ja Ciebie też.
-To kiedy wychodzimy? Dochodzi 12:00, więc możemy ugotować obiad, a potem ty się wyszykujesz i idziemy. - zaproponował.
-Okey. To chodź coś upichcić. Może nie wysadzisz kuchni w powietrze. - zaczęłam się śmiać, a on wydął wargę, jak małe dziecko, i udawał, że się obraził.
-To nie jest śmieszne. - powiedział, ale widać było, że jemu też chce się śmiać.
-Oj, no już się tak nie obrażaj. - odparłam, na co on pokazał palcem swoje usta, na znak, że mam go tam pocałować w ramach przeprosin. Podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek.
-To nie są usta. To jest policzek. - wyjaśnił, mówiąc do mnie, jak do nienormalnej. Wystawiłam mu język i wyszłam z pokoju, kierując się na dół. Po chwili poczułam ciepłą dłoń Malika, która zwinnie splotła nasze palce.
Weszliśmy do kuchni cali w skowronkach.
-I jak? Wyjaśniliście sobie wszystko? - spytał Harry.
-A nie widzisz jacy są szczęśliwi? - ucieszyła się Jess.
-Wszystko. - odparł Mulat, całując mnie w policzek. Zrobiłam do niego dziubek, na co on wystawił mi język, powtarzając moją wcześniejsza czynność.
-Ej no! - marudziłam.
-No dobra. - pocałował mnie w usta, a po chwili w tle dało się usłyszeć znane "Aww...". Uśmiechnęłam się uroczo i oznajmiłam:
-Ja i Zayn ugotujemy obiad.
______________________________________________________________________________
I'M BACK! Tak się cieszę, że w końcu napisałam ten rozdział. Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że bez przesady xD
A więc jak się podoba? Kiedy pisałam te słodkie scenki z Zerrie cały czas miałam banana na gębie. Wyobraziłam to sobie i to naprawdę takie "Aww...".
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
4 komentarze - new chapter
A tak btw. to zgłosiłam się do "Spisu Fanfiction". Taki konkurs na najlepsze fanifction. Wiem, że mój blog jest za słaby, żeby wygrać, ale co mi tam? Nie ma jeszcze głosowania, ale kiedy już będzie, to na pewno was o nim poinformuję.
Następny rozdział możliwe, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu, ale jak nie, to normalnie w poniedziałek.
Do zobaczenia! xx

/Hope