Dlaczego nagle znowu chce, żebyśmy do siebie wrócili? Naprawdę mnie kocha, czy chce tylko wykorzystać? Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję... Ale co jeśli on chce mnie wykorzystać i znów zostawić?! Ale jak tak na mnie patrzy tymi swoimi czekoladowymi paczadłami, to jest mi go szkoda i chcę go przytulić, i... Oh, Perrie, ogarnij się! - zorientowałam się, że przy moich przemyśleniach dość dużo i zamaszyście gestykulowałam. Dobrze, że nie zaczęłam tego mówić.
-Pezz, wszystko w porządku? - spytał, podtrzymując lekko moje ramiona
-Tak, jasne, przepraszam. - odpowiedziałam speszona, uwolniając ręce z jego uścisku. Chłopak lekko się zaśmiał i cofnął ręce, po czym schował je do kieszeni bluzy.
-Więc...?
-"Więc" co?
-Wybaczysz mi? - ponowił pytanie, trochę zniecierpliwiony.
-Ja...- zaczęłam. - Nie wiem. - szepnęłam, spuszczając głowę i wbijając wzrok w dłonie. Chłopak westchnął zasmucony, również spoglądając w dół.
- Zayn, to nie takie łatwe. Ty naprawdę mnie zraniłeś. Skąd mogę wiedzieć, że to się nie powtórzy? - dodałam.
-Po prostu się zgódź! - nalegał. - Spróbuj.
-Malik, to nie jest takie proste, a naciskając na mnie, ani trochę nie pomagasz! - podniosłam zdenerwowana głos.
-Dobrze, dobrze. Przepraszam, nie denerwuj się. - podniósł ręce w geście obronnym.
-Potrzebuję trochę czasu, żeby to przemyśleć.
-Rozumiem. Będę czekał. Wiec mam rozumieć, że jak na razie nie wrócisz do domu? - upewnił się, a w jego oczach ujrzałam coś na kształt złudnej nadziei.
-Nie... Zamieszkam z Jesy i Leigh-Anne. - powiedziałam, wstając
-To zadzwoń do mnie, kiedy już zdecydujesz. - poprosił. Razem wyszliśmy z pokoju i wróciliśmy do naszych przyjaciół.
***
Obudziłam się o 11:30 rano. Wczoraj do późna myślałam czy wybaczyć Zaynowi. Minął już tydzień od mojej rozmowy. Podjęłam decyzję. Wracam do niego. Stracił moje zaufanie, ale chyba każdy zasługuje na drugą szansę. Mam nadzieję, że postara się odbudować nasze relacje. Raz kozie śmierć, jak to mówią!
Wyślizgnęłam się spod kołdry i ziewnęłam przeciągle. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej zestaw. Poszłam do łazienki, gdzie się przebrałam, uczesałam i umalowałam.
Na dole zastałam smażącą naleśniki Jess i nakładającą do stołu Lee.
-O, nasza Śpiąca Królewna wstała! Dzień dobry! - zaśmiała się ta druga.
-W samą porę. Naleśniki gotowe! - oznajmiła "Szefowa kuchni". Nałożyła każdej po trzy naleśniki i podała nam talerze, a sama wzięła jeden. Usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść.
-Mniam! - uśmiechnęłam się promiennie i odniosłam naczynię do zmywarki.
-To jakie plany na dzisiaj? - spytała Leigh.
-Ja dzisiaj spotykam się z Zaynem o 3:00 popołudniu w Starbucks. - odpowiedziałam.
-Mnie Meredith, moja kuzynka, zaprosiła dzisiaj na obiad. - odparła Jesminda.
-Jade i Sam obchodzą dzisiaj miesięcznicę, więc ja dzisiaj się spotkam z Jordanem. - oznajmiła.
***
Swagger Mix i Fresh Princess już wyszły. Była 2:30, więc postanowiłam, że ja też już będę się zbierać. Poprawiłam włosy i wyszłam.
Szłam spacerkiem, nigdzie się nie spieszyłam, miałam jeszcze 20 minut. Spotkałam nawet kilka moich kochanych Mixers.
Weszłam przez szklane drzwi do kafejki. Zobaczyłam go. Siedział przy stole w rogu. Podeszłam niepewnie.
-Hej. - przywitałam się.
-Cześć. Siadaj. - wskazał miejsce przed sobą, na którym usiadłam. Na początku siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, lecz on postanowił ją przerwać. -Więc... Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, powiedziałaś, że już się zastanowiłaś... - zaczął. Przytaknęłam.
-Nie była to łatwa decyzja, ale myślę, że... - chciałam go potrzymać trochę w niepewności.
-Że...? - nerwowo stukał palcami o stół.
-Możemy spróbować wrócić do siebie... - nie było dane mi dokończyć, ponieważ mulat podbiegł do mnie, okręcił wokół własnej osi i namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Ludzie zaczęli nam bić brawo.
-Kochanie, tak bardzo się cieszę, że dasz nam drugą szansę! - wykrzyknął chłopak, stawiając mnie z powrotem na ziemi. - To kiedy się przeprowadzasz? - spytał podekscytowany.
-Może w sobotę? - zaproponowałam.
-No dobrze, ale wiedz, że w bólu przeżyję te 3 dni bez Ciebie... - powiedział zrozpaczony.
-Dobra, dobra, Romeo. - zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
***
Tak jak ustaliliśmy, do naszego domu przeprowadziłam się w sobotę. Cieszyłam się, że zaczniemy wszystko od nowa. Zayn był naprawdę kochany. Widziałam, że się stara. Cieszyło mnie to, ale musi minąć jeszcze wiele czasu, żeby odzyskał moje zaufanie.
***
-Kochanie, a co byś powiedziała na taką małą imprezkę w naszym domu? No wiesz, z okazji powrotu Zerrie. - spytał, kiedy zajadaliśmy się kurczakiem zrobionym przez niego. Podniosłam brwi ze zdziwieniem.
-"Zerrie"? - powtórzyłam, spoglądając na niego pytająco.
-No tak. To połączenie naszych imion. - wyszczerzył się, na co ja zachichotałam.
-Spoko. A co do tej imprezki, to może być dobry pomysł. - uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że Ci się podoba. - rozpromienił się. - Jak zjemy, to ty zadzwonisz do dziewczyn, a ja do chłopaków. - odparł, a ja przytaknęłam.
Dziewczyny oczywiście zgodziły się przyjść, jak i chłopcy.
***
Dzisiaj miała odbyć się impreza pt: "Zerrie is Back". Zayn uparł się na tą nazwę.
Właśnie przeglądałam się w lustrze. Miałam na sobie granatową sukienkę . Stwierdziłam, że wyglądam całkiem ładnie.
-Wow... - usłyszałam za sobą znany mi głos. Odwróciłam się do brązowookiego. Był ubrany w czarne rurki, białą koszulkę, dżinsową kurtkę i czarne Nike.
-Myślisz, że dobrze wyglądam? - spytałam.
-Oczywiście. Wyglądasz pięknie. - odpowiedział, przytulając mnie od tyłu. Cmoknęłam go w nos i poszłam do salonu poprawić wszystkie niedoskonałości
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Malik poszedł otworzyć. Okazało się, że to Dan i Liam.
_____________________________________________________________________________
Dycha! Mam nadzieję, że się spodoba, bo pisałam ten rozdział 2 godziny, jak nie więcej.
Dziękuje za pomoc Sammy (@horny_hot_dog).
CZYATSZ=KOMENTUJESZ
7 komentarzy - nowy rozdział.
Zeszli się, ale w tym opowiadaniu jeszcze dużo się wydarzy...
Do zobaczenia za tydzień! x
@luv_my_jade (ZMIENIŁAM NAZWĘ)
/Hope