Śmieję się w niebogłosy. Zza drzew wyglądają "leśni mieszkańcy".
Dobiegam do niedużego drewnianego domku. Ciągnę za klamkę od drzwi i wchodzę w głąb pomieszczenia. Na łózku siedzi zrozpaczony blondyn i pocieszający go brunet. Zoriętowałam się, że są to Niall i Harry.
Podeszłam do nich niepewnie.
-Co się stało? - pytam kładąc rękę na ramieniu blondaska. Styles wskazuje na schody, co oznacza, abym poszła na piętro. Tak też robię.
Słyszę szlochanie, dobiegające z pokoju, znajdującego się na końcu korytarza. Szybkim krokiem podchodzę do drzwi i uchylam je. Pod ścianą siedzi Jade wtulona w Sama i w takiej samej pozycji Leigh-Anne i Jordan. Jesy razem z Eleanor, Louisem, Danielle i Liamem stoi przy oknie. Na środku pokoju cztery Mulatki i jeden Mulat siedzą przy łóżku. Starsza kobieta trzyma kogoś za rękę, ale nie wiem dokładnie kogo. W jej pierś wtula się najmłodsza dziewczynka, ma około siedmiu lat. Po drugiej stronie łóżka dziewczyna mając na moje oko dwadzieścia pare lat, trzyma tego kogoś, leżącego na łóżku za drugą dłoń, a po jej twarzy, jak strumienie spływają łzy. Mulatka mająca około piętnastu lat przytula ją i moczy jej niebieską koszulkę, gorzkimi łzami, które spływają jej po różowych policzkach. Na krześle siedzi starszy Mulat, twarz ma schowaną w dłoniach.
Podchodzę bliżej. Mogę teraz zobaczyć twarz owego człowieka, leżącego na łóżku. Zastygam w miejscu. Tą osobą jest...
-Aaa! - obudziłam się z krzykiem. Byłam cała spocona. Spojrzałam na zegarek, stojący na szafce nocne. 3:22. Drżałam z zimna, a może i ze strachu. Nagle brunet śpiący obok mnie, budzi się i pyta:
-Kochanie, dlaczego krzyczysz? Coś się stało?
-Bo ja...m-m-i śnił-ło się, że-e... - nie dokończyłam, ponieważ wybuchłam nie kontrolowanym płaczem. Poczułam, jak ktoś mnie przytula. Zayn przycisnął do swojego nagiego torsu i zaczął głaskać po włosach.
-Ciii... To był tylko zły sen. Jesteś bezpieczna. - mówił uspokajająco. Zachlipiałam cicho, a on uniósł ręką mój podbrudek, sprawiając, że patrzył na mnie tymi głębokimi, czekoladowymi oczami. - Hej, piękna... Jestem tutaj. Nic ci się nie stanie, jesteś bezpieczna.
- Nie o siebie się martwię. - mruknęłam cicho, a po moich policzkach spłynęły kolejne słone łzy. Nic nie opowiedział, tylko zaczął śpiewać
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
But bear this in mind it was meant to be.
- Śpiewaj ze mną, Pezz.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
And it all makes sense to me.
Skończyliśmy śpiewać. Uspokoiłam się trochę, ale nadal byłam wtulona w Zayna.
-Lepiej? - spytał po chwili. Pokiwałam twierdząco głową, po czym zamknęłam oczy. Już po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się o 11:00. Malika nie było już przy mnie. Wstałam i skierowałam się do łazienki, która była dołączona do sypialni. Przemyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Wróciłam do pokoju, zeby zabrać ze sobą wdzianko na dziś. Kiedy byłam z powrotem w łazience, przeczesałam włosy szczotką, ale zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam. Skierowałam się na parter. Myślałam, że zastanę tam Zayna, ale niestety, tak się nie stało. Stwierdziłam, że go poszukam. Pewnie gdzieś się schował, żeby mnie nastraszyć. - pomyślałam i wywróciłam teatralnie oczami.
Sprawdziłam w kuchni, w garażu, w ogrudku, jadalni, salonie, ale niegdzie go nie było. Została tylko łazienka.
Podeszłam pewnym krokiem do jasnobrązowych drzwi i otworzyłam je. Zobaczyłam Zayna, wciągającego narkotyki. Cicho pisnęłam, ale syzbko zakryłam sobie usta dłonią. Jednka zauważył mnie. Był zakłopotany i zdziwiony.
-Perrie, ja.. - zaczął, ale nie wiedział co dalej powiedzieć. Pewnie każda normalna dziewczyna zabrałaby mu to świnstwo, ale ja kiedy znów zobaczyłam ten biały proszek, coś mnie podkusiło. Wzięłam jedną torebeczkę i wysypałam zawartość na sedes. Zaciągnęłam się głęboko, po czym odetchnęłam z ulgą.
Brunet uważnie mnie obserwował. Spojrzałam na niego lekko zawstydzona. Otworzył usta z zamiarem wypowiedzenia się, ale szybko je zamknął.
-Wygląda na to, że uzależniłam się od narkotyków. - mruknęłam. - I co? Żadnego "witaj w klubie", ani nic? - zaśmiałam się.
-Nie powiem tego, ponieważ nie chcę, żebyś była w tym..."klubie". - odpowiedział, a w jego oczach można było zobaczyć zmartwienie.
-Za późno. - powiedziałam, uśmiechając się z ironiecznie. Czyli, że o tym gadali Liam i Danielle. -pomyślałam. - A właśnie, chłopcy mają zamiar posłać cię na jakiś odwyk, czy coś w tym stylu. - dodałam.
-Powodzenia. - prychnął. - Co teraz zrobimy? - spytał.
-Jak to co?
-No, jak będziemy teraz żyć? - wyjaśnił.
-Normalnie, jak mamy żyć? - zdziwiłam się.
-Pezz, czy ty nie rozumiesz powagi sytuacji?!
-A co tu rozumieć! Jesteśmy uzależnieni od narkotyków i koniec! Nic na to nie poradzimy! - sama się sobie dziwiłam, skąd u mnie taka nagła obojętność do życia.
-Czyli nie obchodzi cię to, że możesz umrzeć od narkotyków? - zmarszczył czoło.
-A co ty od razu z tą śmiercią? Coś się później wymyśli. Ty bierzesz narkotyki, jak sadzę już od dłuższego czasu i jakoś żyjesz. - stwierdziłam, a on z twierdząco pokiwał głową.
-No dobra, ale musimy to zachować w tajemnicy. - oznajmił.
-Jasne. - przytaknęłam.
Siedziałam z Zaynem na kanapie, oglądając jakieś głupie kreskówki. Ja leżałam na łóżku z głową na jego kolanach, a on siedział z nogami na stoliku i co chwilę bawił się moimi włosami.
Nagle dostałam sms-a, jak się okazało od Jade.
_______________
Nadawca: Cutie Mix
Odbiorca: Happy Mix
Przyjedź szybko do studia. Musimy zagrać mini koncert.
________________
Nadawca: Happy Mix
Odbiorca: Cutie Mix
Przecież miałyśmy mieć ten miesiąc wolny...
_________________
Nadawca: Cutie Mix
Odbiorca: Happy Mix
Też tak myślałam, ale wyszło jak wyszło. Przyjeżdżaj szybko, bo Kate* się nie cierpliwi.
-Kochanie, muszę jechać do studia. Mamy zgrać jakiś mini koncert. - powiedziałam niezadowolona.
-Podwieźć cię? - zaproponował, równiez bez entuzjazmu.
-Jeśli chcesz. - uśmiechnęłam się.
Ubraliśmy się i wszyliśmy.
Usiadłam na miejscu pasażera, a Malik na miejscu kierowcy. Dojechaliśmy w 10 minut.
Dałam mu na porzegnanie buziaka i rószyłam szybkim krokiem do studia. Czekały tam dziewczyny i Kate. Okazało się, że mamy gdzieś pojechać na ten koncert. Wsiedliśmy do czarnego vana i ruszyliśmy.
____________________________________________________________________________
Kate* - w opowiadaniu, menadżerka Little Mix
Rozdział 14 :) Nie rozpisuję się dzisiaj, bo nie mam czasu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
7 komentarzy - nowy rozdział
Do zobaczenia, mam nadzieję, że w poniedziałek! ;) xx
/Hope